Działania ogólnokrajowe polegające na próbie ograniczenia populacji lisów w Polsce, które miały być ratunkiem dla odbudowania liczby zajęcy i kuropatw, zakończyły się fiaskiem. Liczne niegdyś zające i kuropatwy znikają z polskich lasów i łąk, a lisów jest nadal coraz więcej. W 2000 r. było ich 145 tys., w 2008 – ok. 209 tys., a w 2014 r. ponad 225 tys.
Po dokładnym wyliczeniu współczynników zagęszczenia lisów w Polsce okazuje się, że są takie tereny, gdzie bytuje 8,5 lisa na 1000 ha, natomiast średnie zagęszczenie na terenie całego kraju szacuje się na 7,8 szt. na 1000 ha.
Należy przypomnieć, że wg większości opinii docelowe zagęszczenie lisa powinno wynosić 1–3 szt. na 1000 ha. Wielu przyrodników i naukowców uważa, że zbyt duże zagęszczenie drapieżników wpływa negatywnie na populację innej zwierzyny drobnej. Chcąc zatem zachować i chronić rodzimą faunę, powinniśmy zaakceptować polowanie na lisy. Zwiększony odstrzał jest bowiem w stanie realnie zmniejszyć jego presję na populacje zajęcy, kuropatw i bażantów.
Populację zajęcy w Polsce szacuje się obecnie na ok. 500 tys. osobników, podczas gdy w latach 70. XX w. były to 3 mln, a na początku lat 90. XX w. ich liczebność wynosiła jeszcze ponad 1mln 200tys. szt. Liczbę żyjących kuropatw ocenia się dziś na jedynie 380tys. szt., czyli 2,5-krotnie mniej, aniżeli miało to miejsce jeszcze w latach 90. XX wieku. I to wszystko za sprawą jednego rudego drapieżnika, którego opis w pięknym języku łowieckim opracowany przez Stanisława Hoppe brzmi tak:
Lis rudy (Vulpes vulpes) należy do rodziny psowatych
Samca nazywamy lisem lub psem, samicę – liszką, lisicą lub suką, młode liskami, lisiętami lub szczeniętami, a te jesienne – niedoliskami. Lis nosi skórę lub futro (z włosem), podszyte puchem. Ma mordę z kęsami i kłami, ślepia i uszy. Lis doskonale wietrzy, jego nos to wietrznik. Kita lisa jest długa i puszysta, zakończona przeważnie kiścią białych włosów, zwaną kwiatem. Bywają lisy nie ozdobione kwiatem.
U nasady kity, z wierzchu, znajduje się fiołek – gruczoł zapachowy, pokryty kępką gęstej sierści, który wydziela gęstą, tłustą ciecz o woni piżma. Lis ma stawki (nogi) z pazurami, jego ślad to trop (reg. ślak lub poślak). Okres godowy lisów nazywamy cieczką, liszki ciekają się, lisicę zapłodnioną nazywamy grubą, pomiata ona (szczeni się) swój płód (pomiot) w norze. Nora ma zwykle kilka rozgałęzień i wylotów, zwanych oknami. Lis podnosi się z legowiska, sznuruje, dynduje (biegnie) i sadzi. Łowi swoją zdobycz, którą żre lub pożera. Polując na myszy, lis myszkuje, jego głos to skolenie (lis skoli) lub szczek. Odróżniamy kilka odmian barwnych lisa, nie związanych ze zmiennością geograficzną.
Ogniówka, czyli lis rudy, ma ubarwienie całego ciała rude z jaśniejszymi żółtaworudymi bokami. Spodnia część mordy, gardziel, pierś, brzuch i kwiat są białe lub żółtawobiałe.
U węglarza te części ciała są zabarwione ciemnoczarno, aż do czarnego.
Żmijka jest ubarwiona podobnie jak węglarz, lecz ma biały kwiat.
Popiel, czyli siwoduszka, ma wierzch ciała popielatoszary, spód ciemnoszary, środkiem grzbietu przebiega ciemna smuga.
Krzyżak ma ciemną, prawie czarną smugę, biegnącą środkiem grzbietu i zachodzącą poprzecznie na obydwie łopatki.
Trafiają się też lisy czarne i białe. Ze względu na futro polujemy na lisy jedynie późną jesienią i zimą z naganką, stosując (biorąc) głębokie mioty. Gonimy je z wiatrem. Stanowiska myśliwych powinny być prześwietlone, tak samo jak przy polowaniach na dziki. Ponieważ lisy doskonale wietrzą i oczą, myśliwi winni zachowywać na stanowiskach zupełny spokój.
Wycieramy też nory lisie (wypłaszamy lisy) nornikami (norowcami) – jamnikami lub ciętymi foksterierami, których gwałtowny atak zwykle szybko skutkuje. Psu zdejmujemy oczywiście obrożę, by nie zawiesił się na jakimś wystającym korzeniu. Pies wjeżdża do nory (noruje) i uderza na drapieżnika, dusi go lub dławi i bierze. Najczęściej jednak wypycha (wyparowuje) go z nory na strzał myśliwego. Lis wyjeżdża z nory, zwykle nagle i nieoczekiwanie, toteż łatwo go, zwłaszcza w drągowinie, spudłować. Szczególnie skuteczne jest wyszczuwanie lisów z nory w okresie cieczki, gdyż wówczas w jednej norze przebywa nieraz kilka samców. Dawniej, gdy lis nie zdradzał chęci opuszczenia nory, rozkopywano ją w miejscu, gdzie go pies ostanowił, po czym lisa wydobywano kleszczami (obcęgami lub szczypcami); obecnie rozkopywanie nor (kopanie lisów) zostało zabronione. W księżycowe noce polujemy- na lisy z zasiadki przy nęcisku (ścierwisku), możliwie na ambonie, by nie dać wiatru od zasiadki zbliżającym się drapieżnikom. Do nęciska robimy powłokę (włóczkę) i wnęcamy lisy za pomocą przynęty, zanęty lub ponęty, zanim rozpoczniemy właściwe łowy. Stosujemy też wabienie lisów na kniazienie zająca lub pisk myszy. W łowiskach zasobnych w drobną zwierzynę musimy gnębić (przerzedzać, przestrzeliwać) lisy, gdyż występując w nadmiarze wyrządzają znaczne szkody w zwierzostanie. Nasza ustawa nie zezwala na używanie żelaz, sideł i pułapek czy na wykurzanie lisów z nor, co było dawniej powszechnie stosowane. Krew lisów nazywamy farbą. Skórę jego ściągamy (ociągamy lisa), po czym rozpinamy ją w celu wysuszenia na prawidłach (rozpórce). Futro z lisich skórek zwiemy lisiurką, a zamiłowanego w lisich łowach lisiarzem.
„Drapichrust” to projekt ukierunkowany na integrację, propagowanie łowiectwa, redukcję drapieżników oraz doskonalenie sztuki kamuflażu, tropienia, wabienia, nęcenia oraz umiejętności strzeleckich wśród myśliwych Koła Łowieckiego nr 22 KULIK w Gdańsku.
Od godz. 18.00 piątkowego wieczora 14 lutego 2025 przez 24 godziny ośmiu myśliwych w wylosowanych uprzednio rewirach obwodu 158 polowało na drapieżniki. Polowanie indywidualne odbywało się zgodnie z zasadami uregulowanymi krajowymi przepisami. Myśliwi mogli ze sobą zabierać osoby towarzyszące. Z prawa tego skorzystali : Marek Rabcewicz i Tomek Liskowski zabierając ze sobą swe żony oraz Piotr Korczak polujący z kandydatem do PZŁ – Damianem Wojtowiczem.
Łowcy stosowali różne metody polowania: wabienie, nęcenie, czaty przy norach, podjazd, podchód przekonując się, że przechytrzenie lisa podczas polowania ukierunkowanego wyłącznie na te zwierzynę jest wyzwaniem.
Myśliwi przygotowywali się do tego polowania przez tydzień rozpoznając teren, opracowując taktykę, przeglądając broń, zbierając amunicję. Tuż po godz. 19.00 Kamil Koziołek zameldował zdobycie pierwszego lisa. Dwie godziny później Maciej Mrówczyński mógł się pochwalić dwoma rudzielcami na rozkładzie, po upływie kolejnej godziny Adam Mering zgłosił pozyskanie dwóch lisów.
Księżycowa, jasna poświata , siedmiostopniowy mróz, kilkucentymetrowa ponowa i prawie bezwietrzna pogoda dodawały magii nocnym łowom. Magii, która powoduje, że każdy, najdrobniejszy szelest czy drobny ruch pobudzają wyostrzone zmysły łowców.
Około godziny pierwszej rano większość myśliwych udała się na odpoczynek, aby po kilku godzinach kontynuować łowy.
W sobotę, przy świetle dziennym Maciej Mrówczyński do ustrzelonych wcześniej dwóch drapieżników dołożył trzeciego. Szczęście łowieckie sprzyjało także Piotrowi Korczakowi. Tym samym na wieczornym pokocie położono siedem rudych drapieżników. Myśliwi oraz goście oddali hołd zwierzynie, gdy po kniei rozniosły się dźwięki myśliwskiego rogu głoszącego sygnał „Lis na rozkładzie”.
Królem polowania został Maciej Mrówczyński, wicekrólem zaś Adam Mering. Pechowym królem pudlarzy obwołano Kamila Koziołka. Paradoksalnie Kamil zajął też trzecie miejsce w klasyfikacji pozyskując jednego lisa, podobnie jak Piotr Korczak, który jednak zrobił to znacznie później niż Kamil.
Myśliwi, którzy zajęli pierwsze trzy miejsca otrzymali nagrody rzeczowe oraz pamiątkowe naszywki zaprojektowane i ufundowane przez Damiana Wojtowicza. Zarówno myśliwi jak i goście dostali fajansowe kubki z wizerunkiem lisa.
Przy ognisku, kiełbaskach, frytkach oraz cieście upieczonym przez Olę Liskowską toczyły się opowieści myśliwskie, a zaproszona na wieczorne spotkanie przy ognisku młodzież słuchała…
„Drapichrust” okazał się udanym pomysłem, wartym kontynuacji. W ciągu 24 godzin kilku myśliwych nastawionych wyłącznie na pozyskanie drapieżników położyło 7 lisów. Statystyczny lis zjada rocznie ok. 270 kg mięsa. W tej diecie przeważają dżdżownice i gryzonie Lisy nie gardzą ptakami (w tym kurakami polnymi) a także ich jajami. Rudy drapieżnik potrafi upolować młodego zające, młode koźlę czy kilkudniowego warchlaka. Jednak to właśnie ze względu na ich zagrożenie dla kuraków lis nie jest traktowany przez myśliwych w „Kuliku” po przyjacielsku.
Chcąc odbudować populację kuropatwy czy bażanta należy miedzy innymi zapewnić temu ptactwu bezpieczeństwo. Zagrożeniem dla niego są drapieżne ssaki (przede wszystkim lisy, kuny i jenoty oraz szopy pracze i wizony amerykańskie) oraz ptaki (przede wszystkim jastrząb gołębiarz), na które obecnie polować w Polsce nie wolno.
Przywrócenie bioróżnorodności w obwodach łowieckich dzierżawionych przez KŁ KULIK powinno stać się priorytetowym celem tego koła realizowanym wspólnie z rolnikami w długofalowej perspektywie.
pk